top of page
Zdjęcie autoraLudomir

Stowarzyszenie “Eurydyka” i Mamy Mówią Dość – kilka słów o ich niepokojącej działalności

Zaktualizowano: 17 lis 2022


Alienacja rodzicielska

Dziś będzie o niepokojącym zjawisku, jakim jest działanie dwóch bardzo podobnych do siebie organizacji, czyli Stowarzyszenia “Eurydyka” i Mamy Mówią Dość. Celem tekstu nie jest obrażanie, ani “jechanie” po wszystkich osobach zaangażowanych w wyżej wymienione grupy, a jedynie zwrócenie uwagi na przebijające się tam bardzo niewłaściwe zachowania oraz polemika z najczęściej powtarzającymi się argumentami.


Stowarzyszenie “Eurydyka”

Stowarzyszenie Pomocy Kobietom i Matkom “Eurydyka”, bo tak brzmi ich pełna nazwa to organizacja zajmująca się teoretycznie pomaganiem kobietom przy sprawach okołorozwodowych. W praktyce jednak stowarzyszenie występuje głównie w obronie matek ukaranych za niezrealizowane kontakty ojca z dzieckiem po rozstaniu rodziców. To najczęściej poruszana przez ich kwestia. Dlaczego? W ich mniemaniu takie matki chronią dzieci przed przemocą albo też dziecko samo nie chciało spotkać się z tatą. Tyle, że takie kary finansowe są zarządzone za łamanie postanowień sądu, gdzie nie tylko nie ma dowodów, że ojciec stosował przemoc, ale ma on za sobą wyrok sądu, badania biegłych, że ma dobrą więź z dzieckiem, czy badania biegłych, że dziecko było nastawiane przeciwko niemu itd. Wszystko wydane przez instytucje, które i tak są stronnicze bardziej na niekorzyść ojców. No i jak w takim razie egzekwować kontakty z dzieckiem gdy są utrudniane lub uniemożliwiane przez matkę?, jak zapobiegać manipulacjom, nastawianiem dziecka przeciwko drugiemu rodzicowi? Na te pytania trudno znaleźć odpowiedzi w “Eurydyce”.

“Eurydyka” zorganizowała swego czasu własną manifestację, na miejscu była także obecna grupa protestujących ojców. Członkinie “Eurydyki” nie wypadły najlepiej. Większość unikała dyskusji, a te które chciały rozmawiać, nie były w stanie odpowiedzieć na prawie żadne z pytań ojców. Możemy całą sytuację zobaczyć poniżej:

Jedna z pań widocznych na filmie powiedziała też coś niezrozumiałego na zwykłą logikę. Twierdzi, że była ofiarą alienacji rodzicielskiej, ale sama przyszła na protest przeciwko uznawaniu alienacji rodzicielskiej. Powiedziała też, każda matka chce dobrze dla swojego dziecka. Pytanie tylko jak to każda? Co z dzieciobójczyniami, przemocowymi, czy toksycznymi matkami?, co z matkami, które grają dziećmi po rozstaniu? Znowu pytania bez odpowiedzi. Dodam, że na FP Eurydyki można znaleźć filmy z tamtej manifestacji, ale tylko momenty bez ojców i niewygodnych pytań w stronę organizacji.

“Eurydyka” potrafi również formułować argumenty w dość osobliwy sposób. Przykładem niech będzie taki ich artykuł. Jest to nic innego jak przetłumaczenie na język polski artykułu z bloga o nazwie… revolution feministe, czyli rewolucja feministyczna. Treść wpisu zawiera rzecz jasna masę bzdur, mieszanie pojęć “zespól alienacji rodzicielskiej” i “alienacja rodzicielska”, które są dwoma odrębnymi terminami, pisanie nieprawdy o dr Richardzie Gardenerze, który nie był ani jedynym ani nawet pierwszym badaczem, który dostrzegał problem alienacji rodzicielskiej. Ale szerszym obalaniem argumentów wysnuwanych przez “Eurydykę”, jak i MMD zajmę się w dalszej części tekstu.

Mamy Mówią Dość

Mamy Mówią Dość to grupa działająca głównie jako FP pod tą nazwą, czasami również jako akcja w social mediach pod hasztagiem #MamyMówiąDość. Przedstawiają bardzo podobną retorykę do “Eurydyki”. Na ich stronie można zobaczyć dużo emocji i cóż, naprawdę niepokojące treści.

Zacznijmy od screena poniżej:



Widzimy tu zadowolenie z wybuchu pandemii koronawirusa, bo dzięki niej można łatwiej izolować dzieci od ojca.

Kolejna rzecz, o której chcę napisać. Prowadzący kanał “Zrozumieć Relacje” wrzucił na YT swego czasu taki film:



Jak widzimy ten pan poruszył temat alienacji rodzicielskiej czytając wpis z bloga kobiety, która krytykuje matki, które grają dziećmi po rozstaniu rodziców. Przeczytał także historie innych ludzi, napisane w komentarzach. Tymczasem pod tym filmem osoba od MMD stwierdziła, że to co robi ten mężczyzna to przemoc, nienawiść i manipulacja. Ale przecież on nawet nie mówi w tym materiale o swojej historii, tylko czyta wpis na blogu napisany przez kobietę oraz historie innych ludzi. Wypowiedź od MMD możemy zobaczyć na screenie poniżej:




Następna kwestia ważna do umówienia i naprawdę szokująca. Poniżej widzimy w jaki sposób na głównej stronie MMD bronią matki, która zabiła dwoje dzieci i siebie, dlatego, że nie mogła pogodzić się z tym, że główna opieka nad nimi przypadła ojcu:



Zwróćmy uwagę, że MMD stwierdzają, że każda matka chce dobrze dla swoich dzieci, wychodzi na to, że łącznie z dzieciobójczyniami, przemocowymi i toksycznymi matkami.

O szczegółach omawianej sprawy możemy poczytać np. tutaj.

Magdalena Z. mieszkała wspólnie z mężem w Niemczech. Para rozwiodła się na początku zeszłego roku, a kobieta w porozumieniu z byłym partnerem zabrała dzieci do Polski. Miała wrócić po dwóch miesiącach, ale tego nie zrobiła. Sprawa trafiła do sądu.


Sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Rzeszowie (czyli polski sąd), który na mocy Konwencji Haskiej zdecydował, że dzieci powinny mieszkać z ojcem. Wyrok zapadł w październiku zeszłego roku. Julia i Mateusz byli badani przez trzech psychologów, którzy orzekli, że dzieci są związane z dwójką rodziców, ale większą więź czują z tatą.

Kobieta nie zgodziła się z wyrokiem i odwołała się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. W lutym zapadła ostateczna decyzja: dzieci mają wrócić do ojca w Niemczech.


W dzień tragedii dzieci miały zostać przekazane ojcu. Na miejscu byli kurator sądowa, psycholog i patrol policji. Kuratorka prosiła, żeby policjanci nie wchodzili do środka, bo widok munduru mógłby zestresować dzieci. Matka zamknęła się z dziećmi w łazience i tam zabiła je i siebie za pomocą noża.


Zwróćmy też uwagę w jaki sposób matka zabiła te dzieci. Wzięła nóż i je zadźgała, dzieci próbowały się szarpać… trudno sobie nawet wyobrazić jak to musiało wyglądać, prawdziwa masakra. Świadkowie mówią, że pomieszczenie dosłownie spłynęło krwią…


Z kolei osoby, które skrytykowały retorykę MMD w tej sprawie, zostały przez nich określone mianem “przemocowców”:



I to jest ważna kwestia do zrozumienia one tak każdego, kto się z nimi nie zgadza nazywają przemocowcami. To samo było z panem z kanału “Zrozumieć Relacje”, o czym pisałem wcześniej. Tak samo nazywają przemocowcami normalnych ojców, którzy chcą wychowywać swoje dzieci. Takie właśnie osoby sprzeciwiają się drukowi 63, pisząc nieprawdę, że to jakieś zmuszanie do częstych kontaktów czy opieki naprzemiennej dziecka z przemocowym ojcem. Tymczasem druk 63 przewiduje kary za łamanie postanowień sądowych, gdzie jak już wcześniej pisałem nie tylko nie ma dowodów, że ojciec stosował przemoc, ale ma on za sobą wyrok sądu, badania biegłych, że ma dobrą więź z dzieckiem.

Obalenie argumentów wysnuwanych przez “Eurydykę” i Mamy Mówią Dość na temat alienacji rodzicielskiej, opieki naprzemiennej, druku 63


Po dość obszernym przedstawieniu omawianych środowisk i wskazaniu co i jak robią źle pozwolę sobie jeszcze uczciwie odnieść się do argumentów, które przedstawiają w temacie alienacji rodzicielskiej, opieki współdzielonej i tematom pokrewnym. Obie grupy używają tu bardzo podobnej, niemalże takiej samej argumentacji.

Zacznijmy od tego, że błędem lub też celową manipulacją jest mieszanie pojęć alienacja rodzicielska i zespól alienacji rodzicielskiej. Dokładnie omówiłem to już w artykule “Stop alienacji rodzicielskiej”.

Dla przypomnienia w skrócie alienacja rodzicielska to forma przemocy emocjonalnej wobec dziecka, izolowanie dziecka od rodzica lub innego bliskiego członka rodziny (np. dziadka, babci), nastawianie dziecka przeciwko niemu itd. Metody alienacji rodzicielskiej to manipulowanie strachem i lękami dziecka, szantaż emocjonalny, utrudnianie kontaktów oraz inne negatywne działania. Indukowane są w dziecku negatywne emocje, postawy i przekonania wobec drugiego rodzica. AR może przyczyniać się do powstawania zaburzeń emocjonalnych, rozwojowych, osobowościowych i psychicznych u dziecka. Dnia 25 kwietnia obchodzony jest międzynarodowy Dzień Świadomości Alienacji Rodzicielskiej.

I tak już pisałem w poprzednim tekście żaden rozsądny psycholog, czy naukowiec nie ma wątpliwości, że jest to przemoc wobec dziecka, przynosząca fatalne skutki dla jego psychiki. Jedyny spór naukowy jaki istnieje to, czy te negatywne skutki można ująć w jednorodny syndrom czy zespół, jako że mogą być one różnego rodzaju. Na tej samej zasadzie psycholodzy, psychiatrzy i seksuolodzy zastanawiają się czy można wyodrębnić konkretny syndrom traumy zgwałcenia (rape trauma syndrome – RTS). Nikt rozsądny jednak nie będzie negował faktu, że gwałt jest przemocą i może przynieść negatywne skutki dla ofiary i że powinien być karany jako przestępstwo.

Tu wchodzi zatem drugie pojęcie, czyli wspomniany zespól alienacji rodzicielskiej (parental alienation syndrome – PAS) . Określa on zaburzenie występujące u dziecka, które w trakcie rozwodu rodziców jest czynnie angażowane w potępianie i krytykowanie jednego z rodziców (zazwyczaj tego, który nie mieszka w domu). Krytyka ta jest najczęściej nieuzasadniona, zarzuty są albo nieprawdziwe, albo znacznie wyolbrzymione. W drastycznych przypadkach miłość, szacunek, przywiązanie do oczernianego ojca czy matki ulegają bezpowrotnie zniszczeniu. Zostają zastąpione przez wrogość, niechęć, pogardę. Stosowane wobec dziecka metody (pranie mózgu: manipulacja, szantaż emocjonalny, indoktrynacja) powodują daleko idące konsekwencje dla psychiki. Celem tych działań jest zaburzenie relacji dziecka z drugim rodzicem. Dziecko ma poczucie wyobcowania, negatywną samoocenę, problemy z tożsamością i autonomią, a w życiu dorosłym – trudności z nawiązaniem bliskich relacji, depresje, stany lękowe, fobie, łatwo się uzależnia.


Inicjatorem badań nad PAS w 1985 r. był dr Richard Gardner, amerykański psychiatra sądowy. Niestety jego badania, pomimo wielu trafnych wniosków nie zostały dokończone, a sam autor padł ofiarą czarnego PR-u, a w dodatku cierpiał na bolesną chorobę neurologiczną, co doprowadziło do jego samobójczej śmierci. Badania nad zespołem alienacji rodzicielskiej były jednak kontynuowane na początku XXI w., w tym również w Polsce. Zrealizowano je w Instytucie Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie. Wykazały one bezpodstawność zastrzeżeń osób zmierzających do zdyskredytowania syndromu.

Psycholog z Instytutu Ekspertyz Sądowych, Alicja Czerederecka, w swoim opracowaniu podkreśliła użyteczność PAS „w ustalaniu źródeł zaburzeń, ocenie nasilenia objawów i przewidywania konsekwencji dla dalszego rozwoju dziecka”. Wskazała na potrzebę kontynuowania badań w celu doprecyzowania użytych przez Gardnera sformułowań, ale jednocześnie opowiedziała się za odrzuceniem pochopnych wniosków krytycznych i trywializujących uproszczeń. Postulowała praktykę indywidualnego podejścia do każdego rozpatrywanego przez psychologów lub psychiatrów incydentu wykazującego cechy syndromu. Więcej na temat jej badań pisałem w wspomnianym wcześniej artykule “Stop alienacji rodzicielskiej”.

Przypinam także, że PAS jako jedna z form przemocy psychicznej został uznany przez Włoskie Towarzystwo Neuropsychiatrii Dzieci i Młodzieży (Società Italiana di Neuropsichiatria dell’Infanzia e dell’Adolescenza – SINPIA) w swoich wytycznych w sprawie znęcania się nad dziećmi, opublikowanych w 2007 roku.

Z kolei Oświadczenie Koordynatora Psychologii Prawnej Rady Głównej Oficjalnych Kolegiów Psychologów Hiszpanii z 2008 r. stanowi, że w sprawie zespołu alienacji rodzicielskiej badacze i psychologowie wykazują duży konsensus, gdy traktują to jako zmianę poznawczą, behawioralną i emocjonalną, w której dziecko gardzi i krytykuje jednego ze swoich rodziców. Takie zachowanie i postawa odrzucenia i niedowartościowania jest nieuzasadnione lub stanowi odpowiedź na wyraźną wyolbrzymienie rzekomych wad odrzuconego rodzica.


Wracając do samego pojęcia alienacji rodzicielskiej, to nie tylko jest nowszy termin niż zespól alienacji rodzicielskiej, używany we współczesnych badaniach. Ale także w drugą stronę, problem alienacji rodzicielskiej (pod inną nazwą) został zauważony jeszcze przed badaniami Richarda Gardnera, m.in. przez Judith Wallerstein i Joan Kelly w 1976 r. w American Journal of Orthopsychiatry.

Współczesne badania nad alienacją rodzicielską możemy znaleźć w publikacjach amerykańskiego psychologa sądowego dr Douglasa Darnalla. Głos szerokiego grona ekspertów na temat alienacji rodzicielskiej możemy zobaczyć pod tym linkiem, a także na tym filmie. O alienacji rodzicielskiej można też poczytać na portalu Niebieskiej Linii.

Problem alienacji rodzicielskiej ma także swoje odniesienie w DSM-5, czyli Klasyfikacji Zaburzeń Psychicznych, przygotowanym przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (American Psychiatric Association – APA). W kategorii problem relacji rodzic-dziecko, stwierdza, się że ​​postrzeganie przez dziecko alienowanego rodzica może obejmować negatywne atrybucje intencji drugiej osoby, wrogość wobec niej lub traktowanie jako kozła ofiarnego, oraz nieuzasadnione poczucie wyobcowania.

Światowa Organizacja Zdrowia (World Health Organization – WHO) w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (ICD-11), również uwzględnia problem alienacji rodzicielskiej pod kodami: QE52.0 (Caregiver-child relationship problem) i QE52.1 (Loss of love relationship in childhood).

Problem alienacji rodzicielskiej rozpoznaje także Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych w Polsce:



Co się zaś tyczy opieki naprzemiennej, równoważnej, którą krytykują zarówno “Eurydyka”, jak i MMD, wiele badań i to opartych na metaanalizach potwierdza jej pozytywny wpływ na dziecko i inne zalety. Tak jak pisałem w poprzednim tekście, Edward Kruk w czasopiśmie „The American Journal of Family Therapy” w 2012 dokonał przeglądu literatury naukowej na temat opieki naprzemiennej, na podstawie których wymienił 16 podstawowych zalet takiego systemu opieki nad dzieckiem.

Pozytywne skutki opieki naprzemiennej potwierdzają także badania Roberta Bausermana, Lindy Nielsen, jak i wiele innych. Podobne wnioski wypłynęły także z międzynarodowej konferencji nt. naprzemiennej opieki rodzicielskiej, która odbyła się w Strasburgu w dniach 22 – 23 listopada 2018 r., uczestniczyło w niej 180 ekspertów z około 40 krajów. Pozytywnie zdanie o opiece naprzemiennej przedstawiła również Helsińska Fundacja Praw Człowieka.


Na koniec kwestia mitów dotyczących druku 63. Oczywiście nieprawdą jest, że wprowadza on przymus opieki naprzemiennej, a jedynie jej priorytet w orzecznictwie sądów, no i ogóle wprowadza takie pojęcie do KRiO. Nie powoduje on także zmuszania do szerokich kontaktów dziecka z przemocowym rodzicem. Przewidywane kary dotyczą łamania postanowień sądu, gdzie nie tylko nie ma żadnych dowodów, że rodzic stosował przemoc, ale także ma potwierdzenie na podstawie badań biegłych, że ma dobrą więź z dzieckiem, itd. Druk 63 nie zmienia też żadnych procedur stosowanych w przypadku występowania przemocy.

Zbiór faktów i odkłamanie mitów na temat druku 63 może zobaczyć na poniższej stronie: https://d63.pl/

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page