top of page
Zdjęcie autoraLudomir

Gender studies to zwykła pseudonauka

Zaktualizowano: 21 paź 2022

Gender studies

Dziś o tym dlaczego Gender studies to nawet nie ideologia, a zwyczajna pseudonauka.

Trójce naukowców udaje się obnażyć absurdy Gender studies


Trzej pracowników naukowych: Helen Pluckrose (humanistka), James A. Lindsay (matematyk) oraz Peter Boghossian (filozof zajmujący się myśleniem krytycznym) przez rok pisali sfingowane prace naukowe, żeby pokazać problem drążący amerykańskie uczelnie. Swoje prace kierowali do wydziałów zajmujących się “cultural/identity studies” czyli problemami ról społeczno-kulturowych płci (gender studies), feminizmem, zagadnieniami dotyczącymi ras i klas społecznych. Wszystkie miały charakter celowo absurdalny i niedorzeczny. Z 20 prac 7 zostało zaakceptowanych, a 4 opublikowane. A teraz przykłady zaakceptowanych artykułów:

“Ludzkie reakcje na kulturę gwałtu oraz performatywność queer w psich parkach w Portland”.

Badacze twierdzili, że zbadali genitalia 10 tys. psów a potem przeprowadzili wywiady z ich właścicielami na temat ich orientacji seksualnej. Następnie przestawili zmyślone zachowania właścicieli psów. Np. że mężczyźni rozdzielali psy kiedy to samiec chciał uprawiać seks z drugim samcem, a kibicowali gdy pies wskakiwał na samicę. Z kolei właścicielki psów, miały rozdzielać psy, bez względu na ich płeć. Wnioski z badania były takie, że mężczyźni zaszczepiają psom homofobiczne standardy oraz, że feminizm powinien tresować mężczyzn, tak jak tresuje się psy aby zapobiec “kulturze gwałtu”. Artykuł nie tylko został zaakceptowany i opublikowany, ale nawet dostał specjalną nagrodę i został uznany za jeden z najlepszych artykułów ostatnich 25 lat.

“Dildos: Wchodząc tylnymi drzwiami: Rzucając wyzwanie homohisterii mężczyzn hetero oraz transfobii poprzez użycie penetrujących zabawek erotycznych”

Według tego badania należy zachęcać mężczyzn do częstszej penetracji swoich odbytów zabawkami erotycznymi, co pozwala leczyć transfobię. Artykuł został zaakceptowany i opublikowany. “Kto się śmieje ostatni?”

Artykuł według którego nieetyczne jest śmianie się tylko ze “sprawiedliwości społecznej” (social justice). Można śmiać się z ludzi białych, z mężczyzn, ale nie z SJW (Social justice warrior – bojownik o sprawiedliwość społeczną). Problematycznymi miały być tu “South Park” i “Simpsonowie”. Artykuł został zaakceptowany i opublikowany.

“Nasza walka jest moją walką: feminizm solidarnościowy jako intersekcjonalna odpowiedź na neoliberalny feminizm wyboru”

Artykuł ten powstał poprzez wzięcie 12 rozdziału “Mein Kampf” i podmienienie określenia “nasz ruch” (tak Adolf Hitler określał nazistów) na “feminizm intersekcjonalny”. Artykuł został zaakceptowany i opublikowany. Naukowcy napisali również drugi artykuł, w którym także wzięli fragment “Mein Kampf” zastępując słowo “Żydzi” na “biali mężczyźni”, żeby “sproblematyzować sojuszników z uwagi na dynamikę władzy”. Ten artykuł został wstępnie zaakceptowany, ale nie został opublikowany. Więcej na temat w filmie poniżej (polskie napisy):

Oraz do poczytania pod linkami:

Empiryczne obalenie teorii gender na przykładzie izraelskich kibuców


Spółdzielcze gospodarstwo rolne, w którym ziemia i środki produkcji są własnością wspólną, czyli tzw. kibuce odegrały ważną rolę przy tworzeniu państwa Izrael. Ideowym podłożem powstawania kibuców było połączenie socjalizmu i syjonizmu.

W praktyce kibuce realizowały również założenie feminizmu i lewicowego egalitaryzmu. Główną zasadą był brak własności prywatnej, wspólnota całego majątku, wspólnota dzieci oraz całkowita równość kobiet i mężczyzn. Negowano istnienie tradycyjnych ról płciowych. W praktyce odbywało się to przez maskowanie cech płciowych za pomocą luźnego ubrania, wykonywanie tradycyjnie męskich prac przez kobiety oraz unikanie np. stosowania makijażu. Tylko ciąża i poród były traktowane jako jedyna, narzucona przez biologię, aktywność odróżniająca kobietę od mężczyzny. Jednak już wychowanie dzieci – ze względu na wspólnotę – nie było postrzegane jako rola kobieca i w założeniu miało być realizowane przez wszystkich bez względu na płeć. Unikano indywidualizacji dzieci poprzez sformułowanie typu „mój syn” i „moja córka”. Kobiety były zachęcane do karmienia każdego dziecka w jego okresie niemowlęcym, a nie tylko urodzonego przez siebie. Z tego samego względu usiłowano przekierować uczucia indywidualne – takie jak miłość między kobietą a mężczyzną czy miłość macierzyńską – na uczucia wobec wspólnoty. Indywidualizm był traktowany jako defekt moralny. Tolerowane były sformalizowane związki małżeńskie, ale bez całej rytualnej otoczki tradycyjnie im towarzyszącej.


W dłuższym okresie system ten nie został jednak utrzymany. Obserwacje dokonane w kibucu Kiryat Yedidim pokazały, że po pewnym czasie społeczności powróciły do tradycyjnych ról płciowych. O ile w 1920 roku zatrudnienie kobiet wynosiło 50%, o tyle po 30 latach pracowało już jedynie 12% kobiet, reszta zajmowała się wychowaniem dzieci, edukacją i usługami. W kibucu Artzi w 1975 roku pracowało również 12%, z czego 9% na roli zaś 3% w zawodach przemysłowych. Mężczyźni stanowili 87% rolników, 77% pracowników przemysłowych i 99% pracujących na budowach. Kobiety z kolei stanowiły 84% pracowników w edukacji i usługach. Także w administracji kibuców z czasem kobiety przestały zajmować równy procent miejsc – 84% stanowisk zajmowali w niej mężczyźni, którzy stanowili również 71% osób zarządzających kibucem oraz 78% aktywistów politycznych. Badacze przypisywali tę zmianę podejściu młodych pokoleń, urodzonych w kibucach, które nie podzielało ideologicznego zaangażowania ich założycieli w egalitaryzm. O ile w pierwszym pokoleniu 68% kobiet wyrażało przekonanie, że macierzyństwo jest dla nich ważniejsze niż praca, o tyle w drugim pokoleniu było to już 88%. Z czasem nastąpił również stopniowy powrót do indywidualnych relacji rodziców z dziećmi a także w parach małżeńskich.


Obserwacje dokonywane w kibucach w roku 1951 nie potwierdzają teorii o czysto kulturowym uwarunkowaniu ról płciowych. Analiza zabaw dzieci wychowywanych w ściśle egalitarnym środowisku pokazała, że chłopcy częściej niż dziewczynki bawili się przedmiotami (41% do 30%), a w szczególności dużymi i wymagającymi większej siły fizycznej (17% do 9%). W zabawy związane z ruchem i aktywnością fizyczną angażowało się 33% chłopców i 21% dziewczynek. Dziewczynki z kolei preferowały zabawy werbalne i związane z wyobraźnią (39% do 24%).

Radykalny behawioryzm – czyli już to kiedyś przerabialiśmy


Pogląd jakoby wszelkie ludzkie zachowania wynikały tylko z wyuczonych wzorców kulturowych, które można dowolnie zmieniać już kiedyś funkcjonował. Był to dział psychologii zwany radykalnym behawioryzmem, bardzo popularny w latach 20-tych XX w. w USA. Jego twórcą był B. F. Skinner.


Zgodnie z tą koncepcją podstawową przyczyną danego zachowania są jego wzmocnione konsekwencje. Jeśli dane zachowanie zostanie wzmocnione, będzie powtarzane w przyszłości. Jeżeli zaś nie zostanie wzmocnione pozytywnie (albo zostanie ukarane), nie będzie powtarzane w przyszłości. Wszystkie zachowania, z wyjątkiem przypadkowych, można wyjaśnić w kategoriach wzmocnienia.


Radykalni behawioryści uważali, że człowiek posiada niewiele cech wrodzonych. Za wrodzoną uważali ogólną zdolność uczenia się poprzez wzmocnienie. Przyjmowali również założenie ekwipotencjalności, zgodnie z którym mechanizm uczenia się pozostaje taki sam niezależnie od rodzaju bodźca, reakcji czy wzmocnienia. Każdy rodzaj wzmocnienia można zestawić z dowolnym zachowaniem – proces uczenia się w każdym wypadku będzie taki sam.


Odpowiednio manipulując wzmocnieniami, można człowieka nauczyć każdego dowolnego zachowania. Naturą ludzkiej natury, jak twierdzono jest brak jakiekolwiek natury. To wszystko miało tłumaczyć różnorodność kulturową wśród ludzkiej populacji, chociaż nie tłumaczyło dlaczego istnieją pewne cechy wspólne, występuje we wszystkich kręgach kulturowych.

Jednak w latach 60-tych XX w. nastąpił schyłek radykalnego behawioryzmu, którego założenia zostały obalone w wielu badaniach.

Jednymi z pierwszych były badania Harry’ego Harlowa. Hodował on w laboratorium izolowaną grupę małp przy pomocy dwóch sztucznych „matek” . Jedna była sporządzona z drucianej siatki, a druga z miękkiego aksamitu. Jedzenie „dawała” małpkom matka druciana, a nie aksamitna. Wedle założeń warunkowania sprawczego, małpki otrzymujące podstawowe wzmocnienie w postaci żywności od matki drucianej powinny być do niej bardziej przywiązane (przykładowo tulić się do niej w sytuacji zagrożenia). Tymczasem zdarzyło się coś wręcz odwrotnego. Małpki przychodziły do drucianej matki po jedzenie, ale resztę czasu wolały spędzać z matką aksamitną. Przestraszone, nie biegły do matki wzmacniającej ich zachowania za pomocą jedzenia, lecz do tej, do której mogły się przytulić. Było oczywiste, że w małpkach zachodził inny proces niż reakcja na wzmocnienie za pomocą jedzenia.

Kolejne badania przeprowadził John Garcia z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. W serii eksperymentów podawał szczurom określony rodzaj pożywienia, a po kilku godzinach napromieniowywał je tak, że wymiotowały. Choć mdłości pojawiały się kilka godzin po jedzeniu, szczury zazwyczaj po jednej próbie unikały tego pożywienia, kojarząc je z chorobą. Kiedy jednak Garcia połączył chorobę z sygnałami dźwiękowymi lub świetlnymi, nie potrafił nauczyć szczurów, by ich unikały. Wynika z tego, że szczury przychodzą na świat „zaprogramowane” . Jednych rzeczy, jak unikanie jedzenia kojarzącego się z chorobą, uczą się szybko, podczas gdy nauka innych, jak kojarzenia choroby z sygnałami dźwiękowymi czy świetlnymi, przychodzi im niezwykle trudno. Jest to tzw. efekt Garcia, który został także potwierdzony w późniejszych badaniach.


W skrócie, Garcia, a po nim inni badacze, podważyli dwie zasady uważane wówczas za fundamentalne. Zasadę styczności podważono, udowadniając, że wzmocnienie nie musi się znajdować w bezpośredniej bliskości czasowej lub przestrzennej wzmacnianego zachowania, z kolei zasadę ekwipotencjalności – wykazując, że niektórych połączeń bardzo łatwo się wyuczyć (np. wymioty – unikanie jedzenia), podczas gdy innych – niezwykle trudno. Oznaczało to, że szczury są w jakiś sposób „zaprogramowane” do uczenia się pewnych rzeczy z łatwością, a do uczenia się innych w ogóle nie są przygotowane.

Takie same wnioski przyniosły kolejne badania. Martin Seligman wykazał, że o wiele łatwiej uwarunkować ludzi na lęk przed wężami, a o wiele trudniej na lęk mniej naturalny, jak np. przed gniazdkami elektrycznymi czy samochodami. Z kolei Susan Mineka pokazywała małpom dwa nagrania, jedne z małpą bojącą się węża, drugie z małpą bojącą się kwiatu. Badane małpy następnie unikały węży, ale nie unikały kwiatów, ponownie uwarunkowanie na lęk bardzie naturalny okazało się łatwiejsze.

Podsumowanie


Z Gender studies mamy dwa problemy. Po pierwsze brakuje rzetelnej i sensownej metodologii badań. Jak pokazała prowokacja trójki naukowców byle bzdurę można przepchnąć i uznać za teorię naukową. Drugi problem to zbytnia fiksacja na punkcie kultury. Tymczasem jak pokazał przykład kibuców oraz wyniki różnych badań naukowych na ludzkie zachowania w tym, na różnice w decyzjach życiowych kobiet i mężczyzn wpływają także instynkty wypracowane na drodze ewolucji i nie można wszystkiego zwalić na kulturę.


Dlatego prawdziwie egalitarne płciowo społeczeństwo, które sam gorąco popieram, może się opierać jedynie na indywidualnych wyborach każdego człowieka oraz równości wszystkich wobec prawa. Nie oznacza to jednak, że np. we wszystkich zawodach będzie jednakowa liczba mężczyzn i kobiet. Każdy ma wolny wybór, jeśli kobieta chce zostać komandosem – proszę bardzo, jeśli mężczyzna chce zostać pielęgniarzem – proszę bardzo. Ale prawdopodobnie i tak w pewnych zawodach będzie więcej mężczyzn, a w innych więcej kobiet. I nie ma w tym nic dziwnego.

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page