Dziś parę słów o bardzo niecnym procederze jaki praktykują pewne osoby z kręgów feministycznym. Otóż rzecz o wykorzystywaniu mediów społecznościowych do atakowania innych osób w imię swojej ideologii.
Maja Staśko listy pisze
Feministka Maja Staśko stworzyła na Facebooku (oraz Instagramie) “poetycką tablicę seksistów”. Polegało to na tym, że wymieniła z imienia i nazwiska polskich poetów, którzy rzekomo mieli dopuścić seksistowskich czynów. Wszystko to na podstawie anonimowych donosów od innych kobiet. Lista powstała bez żadnych dowodów, w dodatku oskarżonym nie przedstawiono nawet zarzutów o co są oskarżeni. Przypomina to do złudzenia motyw z książki “Proces” Franza Kafki.
Nieważne jakiego przewinienia miał dopuścić się wymieniony na liście poeta, ani czy w ogóle miało miejsce, a nie było efektem czyjejś złośliwości, fałszywego oskarżenia. Wina (nie wiadomo za co) została uznana z góry. Jak wynikło w dyskusji w komentarzach, niektórzy znaleźli się na liście za krytykę sukienki, czy polemikę w sprawie wiersza. W większości przypadków nie wiadomo w ogóle o co chodzi.
Staśko jednak oczekiwała od każdego przyznania się do “winy” i przeproszenia. Nie wiadomo nawet za co, ale masz przeprosić i już. Była nawet oburzona, że ludzie wymienieni przez nią na liście wystąpili wobec niej z pozwem o naruszenia dóbr osobistych:
Poziom absurdu wywalił skalę w kosmos.
Jak widzimy na screenie poniżej, sama Staśko przyznaje, że jej działanie spotkało się z krytyką “mnóstwa” ludzi. I faktycznie, pod jej postem o “tablicy seksistów” pojawiło się wiele krytyczny komentarzy od internautów (spora część już usunięta, ale nie wszystkie):
Pomimo tego, niezrażona Maja Staśko stworzyła drugą listę, “dziennikarską tablicę seksistów”. Kryterium tworzenia listy podobne, “co ludzie w komentarzach napiszą”. Tym razem na liście znalazły się również kobiety. Zdarzył się także pewien funny fact. Pierwotną wersję “listy seksistów” udostępniła na swoim profilu Karolina Korwin Piotrowska. Internauci wytknęli jej jednak hipokryzję, twierdząc, że sama powinna znaleźć się na tej liście, przytaczając jej seksistowskie i chamskie wypowiedzi wobec Edyty Herbuś, Michała Szpaka, Natalii Siwiec, Dody, Rafała Maślaka, Magdaleny Ogórek, czy Radka Pestki. I tak też się stało, Korwin Piotrowska dołączyła do tablicy seksistów.
Nadal jednak wiele nazwisk znalazło się na liście z przyczyn niejasnych. Ponownie metody działania Staśko nie spotkały się z aprobatą, i to nawet wśród samych feministek. Co więcej jak czytamy w przytoczonym wcześniej artykule na Wirtualnej Polsce większość z nich nie chciało skomentować sprawy, twierdząc, że… boją się Staśko, ze względu na jej mściwość i skłonność do uznawania za seksistę każdego kto nie popiera jej metod działania (co pokazuje, w jaki sposób mogły powstać obie listy).
Cytując:
Co ciekawe, o pomysłach Mai Staśko na walkę z seksizmem nie chciały z WP rozmawiać znane w środowisku feministki. Dwie z nich odmówiły komentarza. Jedna powiedziała, że po prostu “boi się Staśko, bo ona jest nieprzewidywalna i miała już z nią konflikt, a nie chce następnego“.Inna autorka feministyczna, mówi WP anonimowo: – Seksizm jest zjawiskiem powszechnym, ale metoda publicznego napiętnowania znanych osób na podstawie anonimowych doniesień to słaby pomysł na jego likwidację. Jest to natomiast rewelacyjny sposób na skłócenie środowiska. I forma autopromocji. Maja Staśko jest w środowisku znana z tego, że biada każdej i każdemu, kto jej podpadnie. Masz wątpliwości co do jej metod? No to jesteś seksistą! To nie ma nic wspólnego z feminizmem! Nazwałabym to raczej rodzajem inkwizycji.
Jedynie Magdalena Środa zgodziła się na komentarz pod swoim nazwiskiem, stwierdzając, że Maję Staśko rozumie, ale jej metod nie popiera. Określiła ją mianem radykalnej feministki. Jeśli nawet prof. Środa określa kogoś mianem zbyt radykalnej feministki, to wiedz, że coś się dzieje. :)
Dr Sylwia Spurek pisze donosy do pracodawców i… chce naciskać na prawników?
Teraz coś o Sylwii Spurek, byłej Rzeczniczki od (nie)Równego Traktowania i obecnej europosłanki. Jak sama ostatnio oficjalnie przyznała, donosi pracodawcom na temat ludzi, którzy “hejtują” ją w sieci. Fakt, że bycie nazwanym amebą umysłową nie jest miłe, ale czy nie lepiej zwyczajnie zablokować taką osobę? Czy trzeba koniecznie lecieć z tym do pracodawcy tego człowieka. Pachnie to bardziej mściwością niż walką o zachowanie kultury wypowiedzi.
To nie wszystko. Pod wspomnianym w poprzednim akapicie postem Mai Staśko o tym, że została pozwana przez mężczyzn umieszczonych na “tablicy seksistów” Sylwia Spurek umieściła taki oto post:
Po co pani Spurek nazwiska prawników, którzy wzięli tę sprawę? Czy to ma być jakaś próba nacisków, czy zastraszenia? Trudno to jednoznacznie zinterpretować, ale wygląda to naprawdę niepokojąco.
Feminiskra hipokrytka
Feministyczna blogerka Feminiskra w kwietniu 2019 mocno oburzyła się wykopową akcją w sprawie facebookowej grupy “Dziewczyny bez tabu”. W skrócie polegało to na tym, że wykopowicze ujawnili kompromitujące posty z zamkniętej grupy, gdzie kobiety przyznawały się m.in. do zdrady w związku, co było następnie przekazywane zdradzonym partnerom.
No i w zasadzie byłoby OK, Feminiskra wyraziła swoje zdanie. Tylko, że kilka miesięcy później sama przyznała się do donoszenia partnerkom na temat postów, jakie panowie piszą na jej stronie. Trudno powiedzieć o co chodzi, ale same partnerki tych facetów nie dostrzegły niczego złego w ich wypowiedziach. Wszystko to możemy zobaczyć na screenie poniżej:
Jakiś czas później Feminiskra doszła do wniosku, że donoszenie na kogoś jego bliskim to jednak nie jest dobry pomysł, lepszym wyjściem byłoby doniesienie pracodawcy:
Comments