Temat ciężki i okropny, ale trzeba go podjąć. I oczywiście nie chodzi tylko o pomówienie o pedofilię akurat przy sprawie rozwodowej. Bo to równie dobrze może być po prostu sprawa o przyznanie opieki na dzieckiem przy rozstaniu rodziców np. będących wcześniej w konkubinacie.
Schemat jest taki: przy konflikcie rodziców matka dziecka składa fałszywe oskarżenie pod adresem jego ojca, który miał rzekomo molestować dziecko. I rusza machina prawna i “medyczna”, dziecko zostaje badane przez biegłych, ojciec musi się tłumaczyć na policji. W międzyczasie ojciec najczęściej ma zakaz kontaktu z dzieckiem. Skutki całego zamieszania przerażające, nawet jeśli mężczyzna zostanie uniewinniony (a lepiej żeby został, bo w więzieniu pedofilów delikatnie mówiąc się nie lubi) nosi na sobie piętno, niektórzy i tak będą się zastanawiać, czy może jednak “było coś na rzeczy”. Nikt też mu nie zwróci utraconego kontaktu z dzieckiem. Może być problem z ponownym odzyskaniem więzi. A z kolei dziecko ma kompletnie zniszczoną psychikę, trauma na całe życie zafundowana przez własną matkę.
Jak mówią eksperci zajmujący się takimi sprawami na co dzień, jak prof. Lew Starowicz, dr. Ewa Milewska czy dr Barbara Gujska, co najmniej 30% oskarżeń o molestowanie dziecka w sprawach około-rozwodowych okazuje się być fałszywa.
Problemy proceduralne towarzyszące tym sprawom
Sprawy oskarżenia o molestowanie dziecka są wyjątkowo skomplikowane i rodzą mnóstwo problemów.
Po pierwsze, nie ma czegoś takiego jak specyficzne objawy molestowania. Biegli mają tu poważny problem w określeniu, które zachowania dziecka są normalne na jego etapie życia, a które wyraźnie odbiegają od normy. W dodatku różna może być przyczyna danego zachowania. Np. dziecko jest zestresowane i zamknięte w sobie, ale nie dlatego że było ofiarą molestowania tylko dlatego, że przeżywa rozstanie rodziców.
Po drugie, dziecko często mówi pewne rzeczy w sposób niejasny. Np. “tata mnie dotykał”, może znaczyć zwyczajnie czynności związane z opieką nad dzieckiem jak kąpanie czy przebieranie. I znów biegli muszą tu ocenić czy dziecko rozpoznaje normalne zachowanie rodzica od zachowania patologicznego itd.
Po trzecie, dziecko to wyjątkowo trudny świadek:
“Stwierdzono, że dzieci wykazują większą podatność na sugestię. W. Stern doszedł do wniosku, że dzieci w wieku 7 lat popełniają około 50% błędów spowodowanych sugestią, a dzieci w wieku 15-lat około 20%. Decydujące znaczenie mają okoliczności zdarzenia spostrzeganego przez dzieci. Dzieci po 7 r.ż. potrafią wiernie zapamiętać szczegóły wyglądu osób i przedmiotów. Z kolei działanie osób mogą opisać dzieci 10-letnie. Dopiero około 12, 13 r.ż. dzieci ujmują relacje czasowe, strukturę zdarzeń i ich znaczenie. Należy również pamiętać, że dzieci mają dużą przerzutność uwagi, trudność w skupieniu się, słaby krytycyzm, skłonność do lęku, strachu, jak i wcześniej wspomnianej sugestywności. Chcą być w centrum uwagi i stąd m.in. skłonność do konfabulacji i fantazjowania.” (Źródło: “Czynniki wpływające na wiarygodność zeznań świadków – wybrane zagadnienia”, podkom. mgr Arkadiusz Stawiarski Zakład Ogólnozawodowy, Wyd. Szkoła Policji w Katowicach 2008).
Jak widzimy, dzieci dopiero od 7 r.ż. potrafią zapamiętywać szczegóły co do przedmiotów i osób. A działanie innych osób potrafią opisywać dopiero 10-latki. I nawet te “większe” dzieci nadal popełniają masę błędów spowodowanych sugestią, a w dodatku dzieci mają skłonność do konfabulacji i fantazjowania. Dlatego mówienie o byciu molestowanym może zwyczajnie wyuczoną przez matkę dziecka sugestią, może być też zwyczajnym fantazjowaniem i konfabulacją.
Po czwarte, zachodzi możliwość implementacji fałszywych wspomnień. Dla ludzi nie posiadających stosownej wiedzy psychologicznej to może wydawać się dziwne, ale wszczepianie fałszywych wspomnień jest nie tylko możliwe, ale też całkiem łatwe, zwłaszcza w przypadku małego dziecka. Zarówno pomawiająca matka może wmówić dziecku molestowanie, jak i biegły psychiatra (świadomie lub nie) może zaszczepić fałszywe wspomnienia poprzez rzekomą próbę “odzyskiwania wspomnień”. Więcej o tym można poczytać w książce dr Barbary Gujskiej, “Molestowanie pamięci”, a także na blogu Rozwojowca.
Po piąte, niekiedy trafiają się nieuczciwi lub niedouczeni biegli psychiatrzy, psycholodzy czy seksuolodzy.
Po szóste, kary za fałszywe oskarżenia są zbyt niskie. Wyroki w zawieszeniu, albo np. miesiąc więzienia, czy 10 tys. zł odszkodowania.
Komentáře