Skąd możecie wiedzieć, że to o czym piszę jest godne uwagi, a nie jest po prostu szukaniem potwierdzenia pod z góry przyjęte tezy? Dzisiejszym wpisem postaram się udowodnić, że czerpię wiedzę z zupełnie niezależnych i rzetelnych źródeł, a nie np. tylko z innych witryn o tematyce MRA. A przynajmniej to, że istnieje niemałe grono ekspertów potwierdzających co najmniej widoczną część kwestii, które poruszam na blogu.
Eksperci z Polski
Zacznę od prof. Zbigniewa Lwa Starowicza, czyli jednego z najlepszych i najbardziej znanych polskich seksuologów, psychiatrów i biegłych sądowych. Niejednokrotnie powoływany na Prezesa Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Polskiego Towarzystwa Medycyny Sądowej, a także były lider programu edukacji seksualnej Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Prof. Lew Starowicz potwierdza m.in. to, że przemoc seksualna wobec mężczyzn ze strony kobiecych sprawców zdarza się częściej niż powszechnie wydaje. Jak wyznaje w wywiadzie dla Newsweeka, sam niejednokrotnie spotkał się w swojej karierze z mężczyznami, którzy doświadczyli właśnie tej formy przemocy. Pan profesor potwierdza również, to że pedofilów płci żeńskiej jest także więcej niż zwykło się przypuszczać. Przy okazji tę kwestię potwierdza także inny doświadczony seksuolog i biegły sądowy Krzysztof Korona.
Starowicz zwraca też uwagę na problem fałszywych oskarżeń o molestowanie dziecka w sprawach okołorozwodowych, podając, że odsetek fałszywych oskarżeń stanowi tu co najmniej 30%. Jak widzimy w artykule, potwierdzają to także inni eksperci, jak dr Barbara Gujska i dr Ewa Milewska.
Kolejną osobą, którą warto wymienić jest prof. Brunon Hołyst, czyli jeden z najbardziej znanych polskich kryminologów. We wcześniej wspominanym wywiadzie dla Newsweeka, Brunon Hołyst obok Lwa Starowicza również potwierdza, że mężczyźni padają ofiarami gwałtów ze strony kobiecych sprawców, częściej niż się można by przypuszczać na pierwszy rzut oka.
Prof. Brunon Hołyst poruszył także kwestię fałszywych oskarżeń o gwałt. W taki sposób skomentował sprawę “Wampira z Zielonej Góry”, gdzie kilkanaście kobiet zmyśliło historię o gwałcie, przez co policja szukała seryjnego gwałciciela, który nie istnieje: (Po co więc kobiety składały takie zeznania?) “Dla osiągnięcia pewnej satysfakcji, że są ofiarami gwałcicieli, że mogą zaistnieć w percepcji społeczeństwa miejscowego, że ta sprawa doda im jakiejś chwały”.
W tej sprawie jak i ogólnie w temacie fałszywych oskarżeń o gwałt wypowiedziała się także Ewa Pachura, naczelnik wydziału dochodzeniowo – śledczego KWP w Gdańsku. Poniżej fragment z tą panią z Gazety Wyborczej:
“- Śledztwo trwa, więc nie mogę mówić o tej konkretnej sprawie, ale jest jeszcze druga strona medalu. Należy pamiętać, że nie każdy czyn na tle seksualnym to gwałt. Jeżeli osoba dorosła uprawia seks i nie potrafi powiedzieć, czy wobec niej zastosowano przemoc albo grożono jej lub wprowadzono w błąd, to znaczy, że nie ma przestępstwa. Bo wśród zgwałceń – co też trzeba sobie jasno powiedzieć – jest dużo zgwałceń fikcyjnych. I policjant przyjmujący zawiadomienie musi to ocenić. I przyznaję – zdarza się, że się pomyli.
-Co skłania do złożenia fikcyjnego zawiadomienia?
– To są bardzo różne przypadki. Przez ponad 20 lat pracy spotkałam się np. z kobietami, które uprawiały seks za swoją zgodą, ale następnego dnia bardzo tego żałowały. I wyrzuty sumienia zaprowadziły je na komisariat. Tak to sobie wytłumaczyły. Sporo jest też przypadków, gdy kobieta uprawia seks z przypadkowym mężczyzną i w obawie przed ciążą zgłasza zgwałcenie, bo wtedy może dokonać aborcji. Jest też cały szereg różnych i nie do końca zrozumiałych powodów, jak zbyt późny powrót do domu. Spotkałam się też z tak absurdalnymi sytuacjami, jak zniknięcie na kilka dni, a potem przekonywanie, by wytłumaczyć się przed rodzicami, że było się przetrzymywaną na Półwyspie Helskim, a to zwykła balanga była. Dlatego policjant, przy tym pierwszym kontakcie, musi ocenić. Ale ta ocena oczywiście nie zawsze jest trafna. Pamięta pani te słynne seryjne zgwałcenia z okolic Zielonej Góry w 2010 r.?
-Doszło niemalże do psychozy, kobiety rozklejały rysopisy “wampira”.
– Potem okazało się, że ok. 50-60 proc. zgwałceń była fikcyjna, a tam, gdzie doszło do przestępstwa, nie chodziło o tego samego sprawcę. Jak się ukazały pierwsze informacje w mediach, część kobiet chciała zaistnieć, inne wytłumaczyć swoją nieobecność w domu, a pewna grupa z tych, które kłamały, nie była nawet w stanie podać sensownej przyczyny.
-Teraz wychodzi na to, że to kobiety ponoszą odpowiedzialność za niski odsetek zgłoszonych zgwałceń, a tak nie jest.
– Absolutnie. Chcę także podkreślić, że odpowiedzialność za zgwałcenie zawsze ponosi gwałciciel. Prawda jest jednak taka i warto także o tym mówić, że przez dużą skalę fikcyjnych zgłoszeń, gdy przychodzi ofiara prawdziwego gwałtu, nie posiada śladów przemocy, jej relacja nie jest spójna, może zostać odebrana jako niewiarygodna“.
Kolejnym na liście wartych do wymienienia jest Marian Cabalski, jego promotorem przy pracy doktorskiej był wcześniej wspomniany prof. Brunon Hołyst. Cabalski jest autorem książki “Przemoc stosowana przez kobiety. Studium kryminologiczne”, będąca bardzo profesjonalnym opracowaniem tego tematu tabu. W samej tylko kwestii przemocy domowej kobiet wobec mężczyzn autor zawarł tyle badań z różnych krajów świata, że ja osobiście, żeby je przedstawić na blogu musiałem podzielić artykuł na całe pięć części, a i tak nie wymieniłem wszystkich z nich. Książkę pozytywnie zaopiniował sam Brunon Hołyst, a także inni uznani badacze jak dr psychologii Katarzyna Korpolewska, czy profesorowie nauk prawnych Bogusław Sygit i Stanisław Pikulski.
Dr Aleksandra Piotrowska, uznana psycholog dziecięca potwierdza, że w Polsce mamy bardzo duży problem z alienacją rodzicielską, dyskryminacją ojców i fałszywymi oskarżeniami o molestowanie dziecka przy sprawach okołorozwodowych. Można o tym posłuchać w tej audycji radiowej, gdzie wystąpiła razem z ówczesnym Rzecznikiem Prawa Dziecka Markiem Michalakiem.
Eksperci z zagranicy
Martin S. Fiebert, psycholog społeczny z Kalifornijskiego Uniwersytetu Stanowego od ponad 30 lat przeprowadza systematyczny przegląd amerykańskich i międzynarodowych badań dotyczących problematyki przemocy stosowanej przez kobiety. W tym celu stworzył metaanalizę pt. References examining assaults by women on their spouses or male partners: An annotated bibliography. Opracowanie to obejmuje lata 1980–2012, omawiając 286 badania akademickie, 221 sondaży zrealizowanych przez inne podmioty niż uczelnie wyższe oraz 65 analizy i recenzje na ten temat. Wspólnym mianownikiem komentowanych przez M.S. Fieberta komunikatów naukowych jest teza, że kobiety w relacjach ze swoimi małżonkami i partnerami dopuszczają się przemocy fizycznej, a nawet bywają bardziej agresywne niż mężczyźni. Łączna wielkość próby we wszystkich przywołanych przez M.S. Fieberta badaniach przekroczyła już całe 369 800 osób.
Do podobnych wniosków doszedł w swoich badaniach także Murray A. Strauss, dyrektor Laboratorium Badań nad Rodziną Uniwersytetu New Hampshire (Family Research Laboratory University of New Hampshire). Temat przemocy w rodzinie bada od lat 80-tych, należąc do grona największych ekspertów na świecie.
Erin Pizzey, to prawdziwa prekursorka walki z przemocą domową w współczesnych czasach i założycielka pierwszego schroniska dla kobiet doświadczających przemocy domowej w Chiswick w 1971 r.. Od początku wiedziała, że kobiety potrafią być równie agresywne jak mężczyźni. Dlatego równoległe starała się pomagać również męskim ofiarom przemocy w związkach. Pisałem o niej w poniższym artykule.
Lenore E. Walker, to amerykańska psycholog i ekspertka w dziedzinie przemocy domowej, która jako pierwsza opisała tzw. cykle przemocy w rodzinie oraz wprowadziła wiele pojęć w tym temacie jak syndrom maltretowanej żony. Chociaż zajmuje się głównie przemocą wobec kobiet, jest świadoma, że przemoc dotyka również mężczyzn. W swojej najbardziej znanej książce pt. “The battered woman syndrome” wspomina o swoich badaniach według których jedna na cztery kobiety, żyjące w trwałych związkach z mężczyznami „odwoływała się do przemocy fizycznej, aby dostać to, czego chciała”.
Suzanne Steinmetz, amerykańska profesor socjologii i zasłużona ekspertka w dziedzinie przemocy domowej jest także autorką określenia „syndrom maltretowanego męża”. W swojej książce „The battered husband syndrome” podała, że w Stanach Zjednoczonych co roku około 250 tysięcy mężów jest maltretowanych przez żony. Jej zdaniem mężczyźni równie często jak kobiety padają ofiarą przemocy w rodzinie.
Michele Elliott, to znana i ceniona brytyjska psycholog dziecięca specjalizująca się w temacie przemocy seksualnej wobec dzieci. Jest również założycielką Kidscape, organizacji charytatywnej zajmującej się ochroną dzieci przed przemocą, której programy nauczania trafiają do tysięcy szkół i innych organizacji. Za swojej zasługi dla pomocy dzieciom Michele Elliott odbierała z rąk brytyjskiej królowej Order Imperium Brytyjskiego. Jako “ostatnie tabu” w temacie przemocy seksualnej wobec dzieci uznała pedofilię wśród kobiet, która występuje częściej niż się zwykło przypuszczać, przez co pedofilki dłużej działają niezauważone. Poniżej wywiad z nią z polskimi napisami:
Organizacje międzynarodowe
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) 25 maja 2019 r. zaktualizowała Międzynarodową Klasyfikację Chorób (ICD-11), uwzględniając w niej problem alienacji rodzicielskiej. Kod alienacji rodzicielskiej w klasyfikacji chorób ICD-11 wydanej przez WHO to: QE52.0 (Caregiver-child relationship problem) i QE52.1 (Loss of love relationship in childhood).
Z kolei Europol rozpoczął w ostatnim czasie kampanię pt. “zbrodnia nie ma płci”, przypominającą, że wśród najbardziej poszukiwanych przestępców są także kobiety, które nie różnią się zbytnio w swoim postępowaniu od przestępców płci męskiej.
Comments