top of page
Zdjęcie autoraLudomir

Dlaczego feminizm nie oznacza równouprawnienia? – Część pierwsza

Zaktualizowano: 29 paź 2022


Feminizm równouprawnienie

Feministki próbują przekonać społeczeństwo, że nie chodzi im o nic więcej niż równouprawnienie płci. Dlaczego zatem ich działanie w praktyce tak często wydaje się temu przeczyć? Dlaczego skoro feminizm miałby oznaczać równouprawnienie, jego nazwa nie pochodzi od słowa równość jak – equality? Zasadniczy problem w tym, że ludzie sądzący że feminizm działa na rzecz równouprawnienia nie znają w ogóle historii nurtów feministycznych ani ich genezy, myląc zupełnie określenia emancypantka, sufrażystka i feministka.


Emancypacja – to termin ogólny oznaczający wyzwolenie danej grupy od dyskryminacji czy wykluczenia. W historii mieliśmy do czynienia np. z emancypacją Żydów, począwszy od XVIII w. I oczywiście mieliśmy do czynienia także z emancypacją kobiet. Jest to termin znacznie, znacznie starszy niż pojęcie feminizmu. Sięga on w zasadzie jeszcze średniowiecza, które wbrew powszechnym mitom nie było wcale takie znowu nieprzychylne kobietom. Kobiety miały wówczas więcej praw niż się wielu ludziom wydaje: mogły się uczyć (na czele szkół dla dziewcząt stały kobiety), pracować zarówno na roli, jak i w rzemiośle, handlu, być opatkami, a czasami nawet królowymi rządzącymi w swoich królestwach. Miały prawo do posiadania majątku. Były również obecne w nauce (badania naukowe przeprowadzano wówczas w klasztorach) i sztuce. Dziś mało osób zdaje sobie sprawę z tego że np. XI-wieczne Włochy słynęły z… kobiet lekarek. A np. w XIV-wiecznej Brugii kobiety dosłownie zdominowały miejscowy handel i biznes.


A tak właściwie emancypacja sięga nawet jeszcze wcześniej, bo epoki Starożytnego Egiptu. Kobiety były właścicielkami ziemi, prowadziły interesy, poruszały się swobodnie w miejscach publicznych i uważano je za równe swoim małżonkom. Zdarzało się nawet że rządziły krajem, czego przykładem była słynna królowa Kleopatra


Emancypacja kobiet w czasach nowożytnych uosabiała się z kolei z ideami oświecenia. Duży w niej udział mieli abolicjoniści, który rozszerzali kwestię praw czarnoskórych również na prawa kobiet oraz klasyczni liberałowie. Poza kobietami jak Olimpia de Gouges, Mary Wollstonecraft czy George Sand udział w walce o prawa kobiet mieli także i mężczyźni jak John Stuart Mill czy William Lloyd Garrison. Nie należy również zapominać, że mężczyźni w większości nie byli tacy uprzywilejowani, np. również nie mieli praw wyborczych, które posiadali tylko właściciele ziemscy i bardzo zamożni mężczyźni stanowiący garstkę społeczeństwa, ale to już temat na osobny wpis. A jeśli idzie o to, co tak naprawdę zaważyło na emancypacji kobiet to były to zwykłe zmiany społeczno-gospodarcze. Rewolucja przemysłowa i postęp medycyny w XIX w. znacznie obniżyły umieralność noworodków, przez co kobiety nie musiały już rodzić tylu dzieci (w XX w. rozwinęła się jeszcze antykoncepcja), powstała też masa miejsc pracy przystępnych dla kobiet. A w XX w. dodatkowo doszła śmierć wielu mężczyzn w dwóch wojnach światowych, więc zaczęto zatrudniać masowo kobiety do fabryk, biur, manufaktur itd.


Sufrażystki – kim tak naprawdę były?


A teraz parę słów o tzw. sufrażystkach do których tak lubią odwoływać się współczesne feministki, twierdząc jak to wywalczyły kobietom prawa wyborcze, prawo do edukacji i pracy. Z tymże po pierwsze te kobiety nazywały siebie właśnie sufrażystkami a nie feministkami. A po drugie sufrażystki wcale nie były takie super fajne, jak się wielu ludziom wydaje. Zacznijmy od tego, że sufrażystki były zainteresowane jedynie interesem własnej grupy, czyli białych kobiet z klasy średniej i arystokracji, kompletnie olewając los kobiet z klasy robotniczej i kobiet czarnoskórych.


Metody stosowane przez sufrażystki były czystej wody metodami terrorystycznymi: podpalanie budynków, podkładanie bomb, ataki na ludzkie życie, niszczenie mienia, wandalizm.


Sufrażystki były również skrajnymi mizoandryczkami. Poza głoszeniem anty-męskich haseł brały one również udział w wręczaniu białego piórka mężczyznom (symbol tchórzostwa), którzy nie chcieli iść na wojnę w czasie I wojny światowej. Sufrażystki wyjątkowo mocno kompromitowały się wręczając białe pióra wszystkim mężczyznom bez munduru, w tym niepełnoletnich, inwalidów wojennych i żołnierzy na przepustce, w tym nawet weteranów wojennych. Dodatkowo lobbowały za wprowadzeniem przymusowego poboru tych mężczyzn, którzy nie mieli prawa do głosowania ze względu na zbyt młody wiek lub nie posiadanie nieruchomości. Ciężko to nazwać walką o równouprawnienie.


Kolejna sprawa to głoszenie rasistowskich poglądów, poniżej możemy zobaczyć cytaty znanych sufrażystek, których nie powstydzili by się członkowie Ku Klux Klanu: https://womenagainstfeminismuk.wordpress.com/2017/01/24/who-said-that-suffragists-ku-klux-klan-or-feminazis/


Sufrażystki w USA przelobowały również wprowadzenie prohibicji na alkohol, co jak wiemy z historii zaskutkowało powstaniem wielkich fortun mafijnych. Sprzeciwiały się one również legalnej aborcji, więc dziwnym jest, że współczesne feministki głoszące przeciwstawne poglądy tak bezrefleksyjnie się na nie powołują.


Druga fala feminizmu – czyli rodzi się prawdziwy feminizm


Feminizm rozwinął się tak na dobrą sprawę na przełomie lat 60-tych i 70-tych XX wieku. Stało się tak głównie z powodu tego, że lewica zdała sobie sprawę, że żadnego komunizmu nie uda się zbudować. Potrzebne było więc coś nowego. W miejsce proletariatu wstawiono kobiety, w miejsce kapitalizmu, jako systemu z którym trzeba walczyć wstawiono “patriarchat”, a w miejsce burżujów jako wrogów wstawiono mężczyzn. Dokładniej mówi o tym w wywiadach i wykładach Erin Pizzey, która pamięta dobrze początki ruchów feministycznych na zachodzie. Pomimo że była ona kobietą, która założyła pierwszy ośrodek pomocy dla kobiet doświadczających przemocy domowej została całkowicie zbojkotowana i zastraszona (dostawała pogróżki i groźby śmierci) przez środowiska feministyczne dlatego, że chciała pomagać również mężczyznom doświadczającym przemocy. To też historia na osobny wpis, który na pewno kiedyś powstanie.


Żeby pojąć jak mocno nurt był przesiąknięty zarówno mizoandrią jak i socjalizmem polecam garść cytatów jego czołowych przedstawicielek, tylko dla ludzi o mocnych nerwach: http://demotywatory.pl/4361010/Najglupsze-i-najbardziej-obrazliwe-cytaty-feministek


Feminizm trzeciej fali – czyli dzisiejszy


Czy współczesny feminizm służy równości? A czy równouprawnieniem można nazwać?:

  1. głoszenie przez polskie feministki haseł typu “przemoc ma płeć”

  2. kara więzienia za wykonanie testu na ojcostwo we Francji

  3. kary więzienia dla klientów prostytutek w krajach skandynawskich

  4. sprzeciwianie się brytyjskich feministek nadaniu anonimowości mężczyznom fałszywie oskarżonym o gwałt

  5. polowanie na czarownice w sprawie oskarżenia o gwałt na amerykańskich kampusach (sądy kangurowe, zasada przewagi dowodów, saga Emmy Sulkowicz itd.)

  6. feministyczne porządki w Hiszpanii (automatyczne aresztowania itd.), które zrodziły ponad 120 tys. fałszywych oskarżeń o przemoc domową rocznie 

  7. sprzeciw indyjskich feministek w zmianie prawa aby mężczyzna również mógł zostać uznany ofiarą gwałtu, jak i przemocy domowej

  8. luka prawna w Izraelu, która do niedawna sprawiała że kraj ten był uważany za światową stolicę fałszywych oskarżeń o gwałt

Niech każdy czytelnik i czytelniczka odpowiedzą sobie sami. Cdn.

47 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page