Amnesty International określająca się jako organizacja walcząca o prawa człowieka wystartowała ostatnio z kampanią “Tak to miłość”, propagując zmianę definicji gwałtu jako “braku zgody” i potrzebie pytania o seks za każdym razem. Dlaczego jest to złe podejście, a polskie prawo już teraz uwzględnia każdy rodzaj przemocy seksualnej (art. 197 KK – użycie przemocy lub podstępu, art. 198 KK – wykorzystanie bezradności, art. 199 KK – wykorzystanie zależności) pisałem już dokładnie w artykule “Seksistowskie definicje gwałtu w feministycznych propozycjach”. W tym tekście skupię się głównie na argumentach podawanych przez samą AI i na ogólnej działalności tej organizacji.
Polemika z argumentami Amnesty International
Organizacja zamieściła na swojej stronie listę odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania w związku z kampanią. Nie ma tu miejsce na omówienie wszystkich punktów, skupię się tylko na tych, które tyczą się tematyki bloga.
W punkcie pierwszym AI tłumaczy dlaczego skupia się na kobiecych ofiarach, podając, że kobiety padają ofiarą przemocy seksualnej nieporównywalnie częściej niż mężczyźni. Nie podaje jednak na to żadnego źródła. Badania FRA, które widzimy na stronie były przeprowadzane jedynie na kobietach, nie ma w nich żadnej analizy porównawczej pod względem płci. Tymczasem najnowsze badania wykazują, że mężczyźni padają ofiarami przemocy seksualnej niemal równie często jak kobiety. Przy okazji jednak AI przyznała, że autentyczny odsetek kobiet, będących ofiarami gwałtów to 1/20, a nie żadne 1/5 nieustannie przewijające się w feministycznych manipulacjach.
W punkcie czwartym AI twierdzi, że nowa definicja nie narusza zasady domniemania niewinności, jednak pomija możliwości nadużywania prawa. Tak jak stało się w Szwecji, gdzie 27-latek został skazany za “gwałt z nieostrożności” chociaż nic nie wskazywało na to, że kobiecie dzieje się krzywda, a nawet sama zdjęła majtki.
W punkcie piątym Amnesty twierdzi, że nie trzeba podpisywać umowy przed seksem, ale znowu pomija jak to działa w praktyce. W Szwecji, gdzie weszło prawo zgodne z propozycją AI, ludzie autentycznie zaczęli ściągać aplikację na telefon do wyrażania zgody na seks. A w wspomnianej wcześniej sprawie 27-latka, adwokat przyznał, że przy takich przepisach trzeba podpisywać pisemną zgodę, żeby uniknąć skazania, a koledzy po fachu się z nim zgadzają.
W punkcie szóstym AI twierdzi, że zgoda nie musi być wyrażona w sposób werbalny, jednak przez cały tekst przewija się zdanie “W razie wątpliwości, zapytaj”. Czyli nie dość, że sami sobie przeczą, to jeszcze stosują victim blaming w stosunku do ofiar fałszywych oskarżeń o gwałt. Powiedzieć “trzeba było się zapytać” ofierze fałszywego oskarżenia jest równie obrzydliwym jak powiedzieć do ofiary gwałtu: “trzeba było się tak nie ubierać”.
Punkt siódmy to już prawdziwe kuriozum. AI przyznaje wprost, że wprowadzenie ich pomysłów w życie w poszczególnych krajach zaskutkowało ściąganiem przez ludzi aplikacji do wyrażania zgody (widzimy od razu sprzeczność z punktem piątym), ale zamiast wyciągnąć z tego wnioski, brną w temat dalej. Mało tego, stwierdzają, że nawet zgoda wyrażona w aplikacji nie wystarczy, żeby nie móc zostać skazanym. W zasadzie patrząc na to, jak działa to w Szwecji, można mieć nawet nagranie z całym stosunkiem seksualnym, a sąd i tak może subiektywnie uznać, że zgoda nie została wyrażona wystarczająco jasno. Dlatego tak, to prawo to groźny absurd, który nigdy nie powinien powstać.
W punkcie ósmym Amnesty twierdzi, że nie ma dowodów, że fałszywe oskarżenia są powszechne, ani na to, że prawo oparte o brak zgody zwiększa liczbę fałszywych oskarżeń. Obie informacje są nieprawdziwe. Dowody na duży odsetek fałszywych oskarżeń o gwałt (40-65%) istnieją już od lat 80-tych, m. in. w badaniach: Eugene’a J. Kanina i Dr Charles’a McDowella. A najniższy możliwy odsetek fałszywych oskarżeń o gwałt oparty o wieloletnie statystyki zbierane przez FBI w oparciu o analizę DNA, to 25%.
Z kolei wpływ prawa o zgodzie na wzrost fałszywych oskarżeń widać na przykładzie Wielkiej Brytanii. Na początku 2015 r. Alison Saunders, feministka będąca dyrektorką Prokuratury koronnej zaczęła wydawać specjalne wytyczne dla policjantów i prokuratorów, aby za gwałt uważać każdy stosunek bez „świadomej zgody”. W efekcie w styczniu 2018 r. prokurator generalny Jeremy Wright zarządził aby wszystkie sprawy o gwałt z ostatnich lat zostały ponownie rozpatrzone. Wszystko ze względu na bardzo dużą liczbę fałszywych oskarżeń i skandaliczne błędny policji i prokuratury, które doprowadziły nawet do skazywania niewinnych ludzi. Pisałem już o tym, w tym artykule.
Z kolei w Szwecji problem ten istniał jeszcze nawet przed zmianą prawa, o czym swego czasu mówiła publicznie sama Pamela Anderson. Do tego wszystkiego Amnesty w ogóle nie odniosła się do faktu, jak takie prawo zmienia sytuację fałszywie oskarżonego, tj. o ile łatwiej jest mu trafić do więzienia za niewinność.
Punkty dziesiąty i jedenasty to dość wymijające odpowiedzi jak to prawo ma funkcjonować w praktyce, jak udowodnić, “brak zgody”?
I wreszcie w punkcie trzynastym Amnesty International przyznaje, że nie ma dowodów, na to, że to prawo pomaga ofiarom przemocy seksualnej. Czyli nie dość, że prawo jest szkodliwe i niesie ze sobą wiele zagrożeń, to jeszcze jest robione po nic.
Kontrowersje wokół Amnesty International
W związku z działaniem tej organizacji już wcześniej wiązało się wiele kontrowersji. W lutym 2019 r. cały zarząd Amnesty podał się do dymisji po opublikowaniu wyników audytu informującego o skandalicznych praktykach w tej organizacji. W 56-stronicowym raporcie przytoczono “niepokojącą” liczbę przypadków zastraszania, rasizmu i seksizmu oraz liczne przypadki, w których menedżerowie publicznie upokarzali personel oraz pozwalali sobie na poniżające i wulgarne komentarze wobec pracowników, co prowadziło nawet do samobójstw. Tego wszystkiego dopuścili się ludzie, niosący na ustach hasła o “prawach człowieka”.
Jak podała Komisja ds. Publicznych w Irlandii Amnesty International przyjęła w sposób bezprawny pieniądze od kontrowersyjnego finansisty George’a Sorosa na kampanię na rzecz liberalizacji prawa aborcyjnego w tym kraju. W dodatku sama kampania AI w Irlandii miała bardzo niesmaczny charakter nawet dla niejednego działacza pro-choice, przedstawiając filmik o irytującej ciąży.
Swój seksizm wobec mężczyzn AI pokazała także w 2014 r. gdzie zachęcała do przyjęcia Konwencji antyprzemocowej przedstawiając plakat z mężczyzną zmywającym krew z podłogi z podpisem: “To nieprawda, że mężczyźni nie robią nic w domu”. W dodatku rozpowszechniając fałszywą informację jakoby 90% ofiar przemocy stanowiło kobiety i dzieci.
Organizacja ta zasłynęła także publicznym odmówieniem zajęcia się sprawą Alfiego Evansa. A także różnych innych spraw. Nawet wśród moich czytelników są osoby, które zgłaszały mi bierność Amnesty w odpowiedzi dotyczących np. dyskryminacji ojców.
Comments